Tutaj w karnawale również je się
‘faworki’.
Z wyglądu są podobne do polskich.
Ze sposobu wykonanie też, choć, podobnie jak u nas, istnieją różne przepisy
(głównie dotyczą jajek – czy dawać same żółtka czy całe jajka i w jakiej
ilości).
Ja zrobiłam ostatnio według
przepisu z miesięcznika Fior Fiore di cucina. Wyszły bardzo smaczne, więc
spokojnie mogę Wam ten przepis polecić. Są banalnie proste do przygotowania i
fajnie je robić razem z dzieckiem – moja córka sama wałkowała, wycinała i
przewijała. Ja tylko smażyłam.
W ostatki powtórka:)
Polecam!
- 350g mąki tortowej
- 50g cukru
- 50g masła w temperaturze pokojowej
- 2 żółtka
- 40ml białego wina (jeśli akurat nie macie może być łyżka grappy lub spirytusu)
- 5g proszku do pieczenia
- torebka cukru waniliowego
- olej do smażenia (polecam arachidowy)
- cukier puder
- sól
Wykonanie:
- Wymieszać (w misce, a potem ew. na stolnicy) mąkę, cukier, masło, żółtka, wino, cukier waniliowy, proszek i szczyptę soli.
- Zawinąć w folię i włożyć na godzinę do lodówki.
- Rozwałkować (najlepiej podzielić ciasto na 2 lub 3 części), wycinać cienkie paski, kroić je na romby – potem na środku rombu zrobić nacięcie i przewinąć jedną końcówkę przez środek. We włoskiej wersji ciasto przepuszcza się przez maszynkę do makaronu (zamiast wałkować), a potem kroi się radełkiem do ravioli, żeby miały ładne brzegi. Ja wałkowałam niezbyt cienko, potem kroiłam cienki pasek (ok. 1,5cm) i potem sam pasek rozwałkowywałam – tak było łatwiej.
- Wrzucać na mocno rozgrzany olej po kilka naraz (ale nie za dużo, żeby nie obniżyć za bardzo temperatury), smażyć chwilę do zarumienienia i wyjmować na papierowy ręcznik do odsączenia.
- Po wystudzeniu posypać cukrem pudrem.
Smacznego!
ps. z podanych proporcji wyjdą co najmniej trzy takie porcje jak na zdjęciu.